Od wielu lat krąży opinia, iż z ogromnymi problemami borykają się klienci, którzy podjęli decyzję o zaciągnięciu kredytu hipotecznego we frankach szwajcarskich. Czy rzeczywistość jest zgodna z tą powszechnie występującą opinią? Z pewnością grono niezadowolonych kredytobiorców, którzy spłacają zobowiązania we frankach szwajcarskich rośnie w momencie, gdy kurs tej waluty podnosi się, na co muszą być oni przecież przygotowani. Podchodząc rozsądnie do kwestii zaciągania zobowiązań można wyciągnąć wniosek, że klienci spłacający kredyt we frankach szwajcarskich po prostu zaryzykowali, a medialny szum wokół tej kwestii niekoniecznie oddaje obraz sytuacji.
Spis treści
Historia kredytu hipotecznego i franka szwajcarskiego na przestrzeni lat
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie czy kredytobiorcy, który wybrali za walutę spłaty franka szwajcarskiego są w gorszym położeniu aniżeli klienci, którzy spłacają kredyt hipoteczny w złotówkach. Ta waluta największym zainteresowaniem cieszyła się w okolicach sierpnia 2008 roku. W tym okresie blisko 66% udzielanych kredytów hipotecznych było związanych z frankiem szwajcarskim. W momencie, gdy najwięcej Polaków decydowało się na kredyty we frankach szwajcarskich waluta kosztowała nieco powyżej 2 złotych, natomiast kolejne lata przyniosły istotne zmiany. Rok 2009 przyniósł kurs powyżej 3 złotych, który utrzymywał się do czerwca 2011 roku. Momentami kurs franka szwajcarskiego osiągał 4 złote, jednak obecnie ustabilizował się na poziomie 3,5 złotego.
Pamiętajmy tylko o jednej ważnej kwestii, o której często zapominają dziennikarze – LIBOR z paru procent spadł do 0,01%. A te 3 procent od np. 500.000 zł to w skali roku to 15.000 zł, czyli miesięcznie zostaje nam w kieszeni 1.250 zł (oczywiście to założenie funkcjonuje na początku, ponieważ wraz z kolejną ratą spada nam wartość kredytu, ale chwilowo przyjmijmy, że jest, jak napisałem).
Jak ktoś ma do spłacenia ratę na poziomie 650 CHF, to z jednej strony kurs franka skoczył mu z 2,2 na 3,5 – czyli rata wzrosła o 845 zł. Ale uwzględniając spadek oprocentowania, o którym pisałem wcześniej i tak taka osoba płaci mniej, niż płaciła w momencie zaciągania kredytu.
Oczywiście wszystko zależy od banku, czasu zaciągnięcia kredytu itp. Jednak to nie zmienia faktu, że obecnie wiele osób płaci albo porównywalną ratę, albo mniejszą niż w momencie zaciągania kredytu hipotecznego we franku.
Jaki jest największy problem osób, które zaciągnęły kredyt hipoteczny we frankach?
Okazuje się, że wysoka cena za franka szwajcarskiego potrafi przełożyć się na 100-200 złotych wyższą ratę kredytu hipotecznego, do której musimy dostosować nasz domowy budżet. Martwić może zupełnie coś innego, bowiem wzrost raty równoznaczny jest ze wzrostem aktualnego zadłużenia względem banku. Oznacza to, że nigdy nie mamy pewności, jaką część (w przeliczeniu na złotówki) kredytu już spłaciliśmy. Takiego problemu nie mają kredytobiorcy, którzy wybrali kredyt złotówkowy. Warto jednak zwrócić uwagę na drugą stronę medalu, bowiem, jeśli frank szwajcarski ponownie znacznie osłabnie – nasze zadłużenie będzie o wiele mniejsze, a raty kredytowe znacząco spadną.
Ryzyko warte zainteresowania?
Niewątpliwie zaciągnięcie kredytu hipotecznego we frankach szwajcarskich jest sprawą wartą zainteresowania, aczkolwiek musimy mieć świadomość ryzyka, jakie towarzyszy takiej operacji. Kredytobiorcy we frankach mają duże ułatwienie w postaci niskich stóp procentowych, jakie ustalane są w Szwajcarii. Mają one bezpośrednie przełożenie na odsetki kredytu, które są naprawdę niewielkie, gdy porównamy je ze złotówkowym kredytem hipotecznym. Chłodna kalkulacja i porównanie kredytu we frankach szwajcarskich i złotówkach, które zostały zaciągnięte np. w 2007 lub 2008 roku daje jasny obraz sytuacji, że kredytobiorcy nie potrzebują pomocy. A nawet jeśli to kto miałby ponieść finansowe konsekwencje ryzyka, które sami podjęli chcąc uzyskać niższe raty kredytowe?